Chłopak trzymał jej rękę i nie
miał zamiaru rozluźnić uścisku do samych drzwi domu dziewczyny. LA o później
porze, wcale nie jest miłe. Szczególnie te ciemne przedmieścia, pełno zaułków,
uliczek… zresztą centrum też do bezpiecznych nie należało. Rzecz w tym, że nie
mógł zostawić blondynki samej. Wolał towarzyszyć jej i w razie potrzeby obić
kilka nieprzyjemnych gęb. Najchętniej byłby przy niej 24 godziny na dobę, ale
to ona wprowadzała między nimi jakiś dystans, barierę, której nie mógł
przekroczyć. Dziwne było to, że w ogóle zgodziła się z nim spotkać, szkoda
tylko, że musiał tak długo czekać. To dziwne, że przywiązał się do niej tak
szybko i mocno… Sam zastanawiał się często dlaczego tak się stało. Coraz
częściej nasuwała mu się myśl, że to ona jedyna, przypominała mu o dzieciństwie.
Za każdym razem, gdy patrzył przez dłuższą chwilę w jej oczy widział znowu tą małą,
słodką dziewczynkę, która była jego pierwszą miłością, jeśli takie zjawisko
można zaobserwować w pierwszej klasie podstawówki. Uśmiech sam cisnął się na
usta. Chyba chłopak się postarzał, skoro z coraz większym rozczuleniem wspominał
tamte lata.
Amy ścisnęła jego dłoń mocniej,
gdy zbliżyli się do miejsca gdzie mieszkała. Stanęła na palcach i omiotła jego
policzek ciepłym oddechem. Szybko odkręcił głowę i w ostatniej chwili musnął
jej usta swoimi, starał się pogłębić pocałunek ale szybko odsunęła się od niego
z uśmiechem.
-Może wejdziesz na piwo? Rodziców
chyba nie ma… - kiwnęła na niego zachęcająco palcem jednocześnie kierując się
ku bramie. Spoglądała czy idzie za nią. Szedł z zadowoloną i pewną siebie miną.
Była wręcz pewna, że gdy nie patrzy lustruje jej kształtne pośladki w
jeansowych spodenkach. Nie mogła pozbyć się uśmiechu chociaż naprawdę chciała
przyjąć poważną minę. Pchnęła drzwi i weszła do domu. Głośno zawołała mamę by
upewnić się, że są sami. Z pewnością rodzice nie byliby zadowoleni widząc w
swoim mieszkaniu takiego gościa…
-Idź na górę, ja zaraz przyjdę. –
do głowy przyszedł jej niecny plan. Właśnie poczuła, że chyba zbytnio zbliżyła
się do chłopaka, a zapraszając go do domu czy oby nie dała mu jakiegoś znaku?
Nie chciała by doszło do jakiegoś zbliżenia, na pewno nie teraz. Wyciągnęła z
szafki dwa piwa i pomaszerowała na górę. Slash trafił do jej pokoju, stał na
środku i zauroczony przyglądał się rysunkom i zdjęciom porozklejanym na
ścianach.
-Zajebiste, masz talent. –
wskazał na jeden z największych obrazów przedstawiający dość fantastycznego
ptaka na ciemnym tle. Nie lubiła opowiadać o swoich pracach, były zbyt intymne by każdy mógł poznać źródło
ich powstania.
Stanęła obok i udawała, że słyszy
z dołu jakieś szmery by tylko wykręcić się od opowieści o swoich rysunkach.
Brunet zauważył jej zachowanie, ale nie słyszał żadnych niepokojących dźwięków.
-O Boże, ktoś wszedł! To rodzice,
szybko do szafy! – krzyknęła rzucając puszki z alkoholem na łóżko i otwierając
mu drzwi do kryjówki.
-Dobra zrozumiałem, ale przecież
nie jestem żadnym twoim kochankiem żebyś musiała mnie ukrywać. – próbował się
bronić, ale udało jej się wepchnąć go do środka – No kurwa, co ty robisz!?
-Skulił się ledwo co mieszcząc się między ubraniami a dziewczyna trzasnęła
drzwiami. Zadowolona ze swojego dowcipu ułożyła się na łóżku opierając głowę o
ścianę, była ciekawa ile potrwa cała maskarada.
5 minut.
10 minut.
20 minut i ani słowa.
-Heej, mogę wyjść? – usłyszała
wręcz błagalne pytanie z wnętrza szafy. Po chwili zza drzwi wynurzyła się
jeszcze bardziej niż zwykle zmierzwiona fryzura mulata.
-Co ty tam tak długo robiłeś? –
zapytała z szelmowskim uśmiechem zakładając dłonie na biodra i wstając z łóżka.
-No patrzcie jaka mądrala! –
krzyknął zbliżając się do dziewczyny niebezpiecznie blisko. W jednej sekundzie
objął ją w pół i przerzucił przez ramię. Krzyczała i śmiała się na zmianę gdy
biegał po pokoju podrzucając ją do góry.
-Przestań, musimy wypić piwo bo
zaraz będzie za ciepłe! – na tę komendę przystanął i postawił blondynkę na
podłodze. Kręciło jej się w głowie, ściany krążyły jej przed oczami. Zupełnie
zatraciła poczucie równowagi co jeszcze bardziej rozśmieszało gitarzystę gdy
szła po puszki.
Czas na rewanż - pomyślała
potrząsając mocno jedną z nich za plecami. Podała mu ją udając wielce zmęczoną
jego zabawami. Chłopak pewnym ruchem otworzył, po chwili zawartość wystrzeliła
na jego włosy koszulkę i spodnie. Próbował pić cieknącą pianę, ale nawet dla
niego nie było to łatwe. Odstawił puszkę i zerwał się z miejsca goniąc
roześmianą Amy.
-Jesteś straszna! – krzyczał
wnerwiony gdy przebiegał przez korytarz w pogoni za koleżanką. Dziewczyna
uciekała w popłochu parskając śmiechem i ślizgając się na skarpetkach. Wpadła
do sypialni rodziców z nadzieją, że zdąży zamknąć mu drzwi przed nosem jednak
był szybki. Rzucił się na nią i oboje opadli na miękkie łóżko państwa
Kinstonów.
Sytuacja była dla blondynki
niezręczna. Włosy chłopaka łaskotały jej twarz. Odgarnął je i wpatrywał się w
nią swoimi czekoladowymi oczyma. U żadnej innej osoby – ani u mężczyzny ani u
kobiety – nie widziała takich oczu. Nie chodziło tylko o kolor choć też był
niesamowity. Niby pospolity, zwyczajny, taki jak mają tysiące osób o brązowych
tęczówkach, a jednocześnie zupełnie od nich różny. Intensywny, przejmujący i
zagadkowy…
Przesunęła dłonią po jego
szorstkim policzku lustrując wzrokiem jego pełne usta. Powoli zbliżały się by
po chwili zetknąć się na kilka sekund. Spojrzał na nią, jakby czekał na
pozwolenie na kolejnego całusa. Podniosła się delikatnie na łokciach i tym
razem to ona zaczęła…
Nagle oboje usłyszeli głośnie
trzaśniecie drzwi i oderwali się od siebie jak oparzeni. Usiedli na łóżku zupełnie
nie wiedząc co robić. Na schodach słychać było kroki. Nie tak ciche i subtelne
jak te matki lecz bardziej stanowcze i głośne tupnięcia. Amy zerwała się na
równe nogi i ciągnąc za sobą Slasha wybiegła do swojego pokoju. Posadziła
chłopaka przy biurku i podała mu stertę książek z uczelni.
-Cześć tato! – uśmiechnęła się
uchylając drzwi. Mężczyzna jak zwykle przywitał się z nią z niezadowolonym
wyrazem twarzy i komentarzami na temat jej wczesnego powrotu do domu.
-Co tak wcześnie? Ty w ogóle
chodzisz na te zajęcia?! – krzyczał rzucając teczkę w swoim gabinecie.
Przytaknęła grzecznie oznajmiając, że jest u niej kolega i piszą pracę na jeden
z wykładów. O dziwo nie zainteresował się chłopakiem, usiadł w swoim fotelu i
zajął się gazetą.
Znowu znalazł się u siebie
zupełnie nie wiedząc co robić. Przecież Saul nie będzie siedział tu i udawał że
się uczą, to raczej nie było w jego stylu.
-Wypad, zobaczymy się jutro. –
pokazała mu drzwi a on ze zdziwioną miną wstał z krzesła, ale wcale nie miał
zamiaru wychodzić. Miał nadzieję, że skoro dziewczyna spławiła ojca chociaż na
jakiś czas mają chwile na dalsze pieszczoty. Objął ją w tali i zakołysał nią
delikatnie próbując po raz kolejny pocałować. – Wyjdź i nie pozwalaj sobie na
za wiele. – wysyczała odwracając głowę. Pokornie oddalił się zawiedziony.
***
Dziewczyna siedziała nad
kodeksem prawnym. Na sam początek spora praca do napisania i wkucie kilku
regułek… może w ten sposób chcą odsiać sporą grupę studentów i zostawić tych
najlepszych. Nie miała już siły, zegar wskazywał grubo po 24. Zamknęła grubą
książkę, ale coś mówiło jej, ze powinna jeszcze trochę się przyłożyć. W końcu miała być prymuską.
Przewróciła kilka kartek i zagłębiła się w prawnicze zawiłości. Nie mogła się
skupić, jej myśli krążyły wokół zupełnie innych spraw. Hudson. Nie widziała go
od tygodnia, kiedy to kazała mu wyjść z jej mieszkania... Skąd mogła wiedzieć,
że posłucha, przecież on zawsze robił wszystko na przekór. A może jeszcze go
nie znała, może spotykał się z nią bez większych powodów…
Była zła na siebie. Jak
mogła tak bardzo go polubić i tak mocno odczuwać jego brak? Może nie miała zbyt
wielu znajomych, ale zawsze wydawali jej się naprawdę ważni – za nimi nie
tęskniła. Ten łobuz to co innego…
Nawet nie zauważyła jak
usnęła nad grubym pismem.
***
Klub jak zwykle pęka w szwach. Przy stoliku w rogu Sali
kłębi się tłum ludzi. Ktoś odchodzi, a zaraz po nim przybiega kolejna grupka. Wszyscy wiedzą o co chodzi,
nikt nie zwraca większej uwagi na to, jaki handel prowadzi się w ciemnym kącie
klubu. Klientów przybywa, widocznie szatyn cieszy się niezłą renomą. Jedyne co
irytuje dziewczynę to to, że chłopcy wcale się w tym nie kryją. Część paczuszek
leży na stoliku. „Heroinowy król” szczerzy ząbki i zaciera ręce… interes idzie
coraz lepiej. Amy siedzi na kolanach mulata po przeciwnej stronie stołu i
śledzi poczynania dealera. Wydawał jej się najbardziej stonowany z całej tej
paczki, a teraz nie wiedziała co ma o tym myśleć.
-Saul? – krzyknęła chłopakowi do
ucha by przebić się przez rozgwar. – Czy to wszystko… nie jest trochę za bardzo
na widoku?
Nie mogła oprzeć się wrażeniu, że
są obserwowani. Wolałaby nie wpaść w tarapaty, a nawet nie chodziło o nią.
Jeszcze nigdy nie była karana, a z tego co słyszała, oni mieli konflikty z
prawem nie raz. Mulat objął ją mocno w pasie i przycisnął do siebie mówiąc by
niczego się nie obawiała. To nic nie dało. Rozglądała się nerwowo po Sali, aż
natrafiła na wzrok barmana. Najwidoczniej, próbował jej coś pokazać. Strzelał
oczyma wskazując drzwi. Podążyła za wskazówką i ścisnęła rękę Slasha mocniej.
Spojrzał na nią zupełnie nie rozumiejąc o co chodzi, był na tyle pijany, że nie
dostrzegał w tłumie dwóch tajniaków stojących przy drzwiach. Była pewna, że to
nie zwykli ludzie, którzy przyszli się dobrze bawić. Stwierdziła to od razu po
ich strojach – garnitury wśród masy powycieranych dżinsów i skór.
-Bierzcie to i do kibla! –
dziewczyna wydarła się na znajomych wyrywając się z objęć mulata. Co innego
mogła zrobić w takiej sytuacji. Faceci w czerni zniknęli z jej pola widzenia, a
kompania ze stolika nie miała zamiaru nigdzie się ruszać. Dziewczyna zgarnia
ostatnią działkę leżącą na stole i dwie kolejne luzem przewalające się na
kanapie. Izzy patrzy na nią z niedowierzaniem. Po cholerę ona to robi, co tu
się dzieje?
-Kurwa wstawać i do kibla!
Wolność wam nie miła? – Chyba powoli dociera do wszystkich, że cała panika nie
jest wywołana od tak. Potencjalni klienci znikają w tłumie. Duff wstaje od
stolika pierwszy, za nim reszta. Podążają za blondynką, która już zbliża się do
drzwi toalety.
Okropny smród. Amy podbiegła do
kibla i otwierając deskę jak najszybciej wysypuje heroinę. Spuszcza wodę i
wychodzi na zewnątrz. Cztery pary oczu wiercą jej dziurę w brzuchu.
-A gdzie Steven? – blondynka nie
czuła żadnych wyrzutów sumienia, uratowała im w końcu dupę. Nikt nie odpowiada
na pytanie, nadal patrzą na nią jak na wariatkę.
-Coś ty kurwa zrobiła? – oburzony
szatyn występuje przed szereg i niemalże rzuca się na nią z pięściami.
-Stary, ona ma chyba racje… -
nieśmiało ciągnie Duff i łapie kolegę za ramię.
-Oczywiście, że mam! Jak macie
coś jeszcze to dajcie mi to teraz! – blondynce puszczają nerwy. Czy nikt nie
może pojąć zagrożenia, z jakiego właśnie stara się ich wyciągnąć.
-To też się liczy? – mulat macha
dziewczynie przed oczyma butelką z tanim winem. Ledwo trzyma się na nogach,
chyba wszystkich nurtuje to, w jaki sposób w ogóle dowlókł się z kanapy to
łazienki. Izzy nie daje za wygraną.
-Właśnie o to kurwa chodzi, że
nie mam już nic! Ja pierdole… - syczy i uderza kilka razy głową o ścianę.
-Jak jesteście czyści to chodźcie.
– blondyna złapała Slasha za rękę i dumna ze swojego czynu planuje powrót do
stolika. Nic z tego. Do toalety wpada dwóch podejrzanych typów. Natychmiast
obezwładniają parę i przyciskając do ściany zaczynając dokładne przeszukanie. Dumna
dziewczyna uśmiecha się do mężczyzny przyciskającego ręce do jej ciała.
-Z czego się tak cieszysz
maleńka? – puszcza dziewczynę i zajmuje się kolejnym podejrzanym – Izzym.
-Wie pan, miły wieczór mamy…
-Chyba zakończymy go nieco mniej
sympatycznym akcentem. – drugi z tajniaków odzywa się z drugie końca toalety
wyjmując z kieszeni rudzielca srebrne zawiniątko.
***
-Wyprowadzam się! – rzuciła w
ojca gazetą i ruszyła do wyjścia. Miała dość ciągłego oskarżania o bzdury z
którymi nie miała nic wspólnego. Szczególnie, że jego złość powoli narastała do
tego stopnia, że był w stanie uderzyć dziewczynę. Teraz również nie pozostał
dłużny. Złapał za stojący na stoliku wazon
i cisnął w miejsce gdzie przed chwilą stała.
-Pięknie traktujesz rodzinę! Nie
ma co! – krzyknęła jeszcze wychodząc z domu. Może i na zewnątrz wydawała się
pewna tego co robi, ale w środku była roztrzęsiona całym zajściem. Gdy tylko
odeszła kawałek od domu wybuchła płaczem. Jak teraz skontaktuje się z matką,
jak wróci po swoje rzeczy? A po pierwsze, gdzie się podzieje? Jedyną osobą do
której mogła pójść był Saul…
Po pół godziny szybkiego marszu
znalazła się pod mieszkaniem chłopaków. Zapukała grzecznie ze
zniecierpliwieniem czekając aż ktoś otworzy i spoglądając na grupkę punków
zmierzających w jej stronę. Kiedyś nie wyobrażała sobie mieszkania w takiej
dzielnicy, teraz nie miała innego wyjścia. Do domu nie wróci, była tego pewna,
chodz z każdą chwilą męczyły ją coraz większe wyrzuty sumienia. Jak mogła
zostawić matkę samą z tym despotycznym frajerem.
Drzwi otworzyły się z wyciem
nienaoliwionych zawiasów a za nimi ukazała się zbawienna postać Duffa.
Dziewczyna wparowała do środka zerkając jeszcze na grupkę niezbyt miło
wyglądających mężczyzn i od razu opadła na podartej kanapie.
Blondyn lustrował dokładnie jej
postać. Nie bywała tu często, a jeśli nawet to przychodziła ze Slashem na
chwilę i zaraz wychodziła. Raczej stała patrząc z odrazą na ich mieszkanie, a
tym razem odważyła się usiąść?
-Ćpałaś? – musiał wysunąć swoją
pierwszą tezę, która mogłaby usprawiedliwić jej dziwne zachowanie. Zmierzyła go
zmieszanym wzrokiem zaprzeczając. Nagle zaszkliły jej się oczy, co u blondyna
wzbudziło tylko strach.
-Duff, wiem, że się za dobrze nie
znamy, ale mam kłopoty… - jęknęła unikając jego wzroku. – Mogę u was trochę
pomieszkać?
Słysząc pytanie chłopak mało co
nie padł na zawał. Dziewczyna, która podobno oprócz rodziny ma wyjebisty dom i
studia chce z nimi mieszkać? Otworzył usta ze zdziwienia i opadł na krzesło
nadal nie wiedząc o co chodzi, może to jakiś głupi żart…
jak się cieszę, że przeniosłaś bloga :) komfortowe komentowanie..*.* no, skubana(Amy) ma dobrą intuicje, a Axl zapuszkowany? kurczę, strasznie mnie rozczulają sceny z Saulem i Amy :), choć muszę przyznać, że jak to czytam i wyobrażam, to jestem zazdrosna( tak, wiem to strasznie głupie :P) i chciałabym być na jej miejscu..:) ehh..mieszkanie z naszymi rockmanami, no to Amy na pewno będzie miała wesoło, no i trza się przyzwyczaić do tego syfu :D. Aha, i jeszcze co do mnie, to w sumie teraz czasu niestety nie miałam, muszę oceny poprawiać ;/. więc tak do następnego tygodnia raczej nic nie wstawię, może za dwa? :)
OdpowiedzUsuńno i co do sikającego Slasha w łóżku, to nie chce w to wierzyć :P.to nie może być prawdą! ;D, ale pewnie coś w tym jest, bo chyba w swojej autobiografii też coś o tym pisał :), i wgl. fajnie było zobaczyć Rose'a opowiadającego o Slashu, nie o raku czy szmacie czy coś podobnego :)
OdpowiedzUsuńHa! Nie dość, że przepraszałam to jeszcze Caps Lockiem xD
OdpowiedzUsuńNaprawdę lubisz mój styl? o.O Jakie to wzruszające :)
A co do rozdziału, to... Hhahahahaha! Slash przy książkach! Nie wyobrażam sobie tej sceny, a nawet jeśli mi się uda to zaraz dostaję ataku śmiechoduszu. Przecież nawet gdyby ten ojciec Amy był bezmózgim baranem to by się na to nie nabrał :D
Poza tym... Axl siedzi w kiciu? Ale... Ale to kto teraz będzie demolował wszystko, co da się zdemolować? Buuu!
Blogspot - kolejna zmądrzała :D Wreszcie mogę komentować!
A tak poza tym, to jest nowy rozdział u mnie :)
Usuńhttp://przemyslenia-slasha.blogspot.com
Świetny rozdział, jak zwykle :) Mózg trochę rozjebany, ja akurat sobie wyobrażam Slasha przy książkach bez problemu, ale wybucham tak panicznym śmiechem, że szok normalnie! Axl do tego zamknięty, nie będzie nikogo kto by gonił resztę z piłą mechaniczną ani nic... ;c
OdpowiedzUsuńBlogspot - i życie staje się piękniejsze.
Tylko muszę przyznać, że tak jak się spodziewałam, sporo osób ostatnio nie ogarnia. Wstawiłam kolejną parę rozdziałów, a tu chuj. No trudno, mi jest lepiej, kto chce czytać będzie czytał :)
Pozdrawiam i w ogóle i w ogóle!
Johnowi trzeba wybaczyć, w końcu jest trochę nie ogarnięty i nie umie pisać i w ogóle. Za to jakby mu dać gitarę do ręki... Orgazm.
OdpowiedzUsuńDobrze, że ją sobie wyobrażasz! Ja zawsze jak czytam jakieś opowiadanie (no prawie zawsze) to mam już przed oczami bohaterkę. A potem nagle ktoś pisze, że ma inne włosy albo co. A moje życie traci sens.
Anthony, kurwa, kto do niego pasuje? Bo szczerze, spośród realnych kobiet nikt. No może ja ;P On jest jakiś taki dziwny. Ale uroczy.
Nowy, zapraszam!
OdpowiedzUsuńWidzę że wszyscy pouciekali na blogspot xD Cóż, ja nadal zapraszam na right-next-door-to-hell.blog.onet.pl na 1 rozdział nowego opowiadania.
OdpowiedzUsuńHm, co się stało, że wszyscy przenoszą się na blogspot? Napisałam tak sobie, bo mi się nudzi i dawno nie miałam od ciebie znaku życia. A mnie wzięło na sentymenty i jak zobaczyłam, że dodałaś komentarz na blogspota to mi się jakoś ryj ucieszył. Hm, prosiłaś, żebym cie o czymś tam informowała, a w sumie teraz już nie mam o czym bo nic nie pisze! To dziwne, bo kiedyś spędzałam całe dnie i w sumie mi tego brakuje ;) Ale w mojej głowie już jest nowy pomysł i mam napisane jakieś trzy strony w wordzie, może zrobię z tego nowy rozdział, coś tam jeszcze dopiszę i jeszcze dzisiaj dodam i cię poinformuję. A teraz ty mi wyjaśnij co i jak z Estranged, tym twoim, bo nie mam pojęcia. Ile rozdziałów dodałaś, kiedy przeniosłaś się na blogspota? Bo wydaje mi się, że dwójeczki nie czytałam, ale to zaraz nadrobię. No, to by było na tyle... :)
OdpowiedzUsuńNo, mówiłam, że coś napiszę :D tyle, że dopiero dzisiaj. Więc, proszę, oto link: http://i-cant-quit-you.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńWiem, wiem, tragedia. Wyszłam z wprawy i jestem wyprana z pomysłów. Z resztą, z moimi pomysłami nigdy nie było dobrze.
Zapraszam do siebie na kolejne części Cry Me A Future i It's Only Rock N'Roll. Przyznam, że jestem z nich nawet zadowolona, pomijając fakt, że to taka jakby 'wersja okrojona'. Coś jak Władca Pierścieni, jak się kupi normalne wydanie bez wycinania scen i skracania do kin to masz 12 godzin zajebistości.
OdpowiedzUsuńNo.
Poza tym to zapraszam też do polubienia fanpagea, na formspringa (linki na blogu), oglądania kącika poleceń i tak dalej, i tak dalej...
Pozdrowionka i w ogóle! :*
Nowy rozdział na www.out-of-the-game.blogspot.com . Zapraszam.
OdpowiedzUsuńWłaśnie przeczytałam wszystkie rozdziały od początku.
OdpowiedzUsuńTo niesamowite, że Amy i Slash spotkali się po latach i to na zupełnie innym kontynencie. Ten świat jest naprawdę mały, nie do wiary!
Kto się czubi, ten się lubi. To jednak prawda, bo widzę, że szybko się polubili, zaakceptowali może bardziej pasuje.
Ortodoksyjny ojciec - nie ma co. Sama prysnęłabym z takiego domu. Dobrze, że dziewczyna ma się gdzie podziać, bo nie sądzę, aby taki Duff wywalił ją na ulicę. Co to to nie. Zepsuty jest może i do szpiku kości, ale serce to jednak posiada i śmiem twierdzić, że kochające serce, pełne dobroci.
Obławy w clubach to dość częsta przypadłość. Tak już jest, bierzesz amfetaminę, dropsy, które nie robią Ci z mózgu sieczki takiej jak alkohol i jeszcze płacisz za to cenę wolności. Prochy nielegalne, choć mniej groźne, alkohol legalny, chociaż ludzie się po nim zabijają. Nigdy nie zrozumiem świata.
Wracam. http://rocklikesuicide.blogspot.com
Nie wiem czy ten list cokolwiek by zmienił. Do Lafayette doszedł po tym, jak Amy się wyprowadziła, więc i tak byłoby po fakcie.
OdpowiedzUsuńMnie też lekarze i prawnicy tacy się wydawali, ale ostatnio poznałam świetnego lekarza i jest tego wielkim zaprzeczeniem.
Nie zmuszasz, ale wolałam wszystko od początku przeczytać, żeby wiedzieć w czym rzecz :) I tak, zanim napisałam poprzednie komentarze, wiedziałam już, co w trawie piszczy ;)
Cóż, piszę o tym jak jest z autopsji. Ale to widać gołym okiem. Takie LSD, nie prowadzi do uzależnienia ani psychicznego, ani fizycznego, daje ludziom szczęście, mogą popatrzeć na świat z innej perspektywy, ale co z tego? Przecież nielegalne, a za posiadanie zamykają. Alkohol i fajki powodują ciężkie choroby i co? Możesz pić i palić, ile wlezie, zabijając siebie i bliskich. Kogo to dziś obchodzi?
hahaha, Slash przy książkach. nie umiem sobie tego wyobrazić, ale to jest pewnie zabawny widok :D
OdpowiedzUsuńAxl w więzieniu.. o nie! ale to chyba dla niego nie nowość xd i tak na koniec wyznam ,że lubię Twój styl pisania :) i przy okazji zapraszam do siebie :) (bad-verse.blogspot.com)
Zapraszam na nowy http://out-of-the-game.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńHmmm... no to Amy przekonała się co do Slasha i w sumie z tego, co mi tu zrozumiałam, to w sumie już ze sobą są? Tak, nie ma to jak urok osobisty Hudsona, hahah... jednak nie jest to za łatwe życie. Narkotyki, tajniacy i tak dalej, ale chociaż jest ciekawie. No i Amy musiała wyprowadzić się z domu, a raczej sama z niego uciekła. W sumie, to się jej nawet nie dziwię, bo kto by wytrzymał z takim ojcem?
OdpowiedzUsuńZapraszam na kolejne, megapsychiczne części opowiadań. Nie żeby coś, ale mam już chyba ciekły azot zamiast mózgu, więc spoko są te rozdziały, nie ma co :)
OdpowiedzUsuńChciałabym serdecznie zaprosić na moje drugie opowiadanie o Guns N' Roses (okay, nie całkiem o Gunsach). Miałam opublikować je w dalekiej przyszłości, ale nie wytrzymałam i zrobiłam to już dziś. Na pewno nie będzie ono tak długie jak RockLikeSuicide (dawne Goddamn).
OdpowiedzUsuńZapraszam więc na pierwszy rozdział "Morderca w Rainbow" - http://sunsethollywood.blogspot.com
Haha, tak myślałam, że każdy będzie liczył na jakiś kryminalny wątek, a tu lipa :)
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam na dwudziesty trzeci rozdział opowiadania http://rocklikesuicide.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńhttp://zwierzenia-sunset-strip.blogspot.com/ Witam, zapraszam na nowy rozdział :*
OdpowiedzUsuńNN na right-next-door-to-hell.blog.onet.pl :)
OdpowiedzUsuńNo siema! Kończę taką jedną imprezę, It's Only Rock N'Roll. Zapraszam :)
OdpowiedzUsuńhttp://please-tomorrow.blogspot.com/
ZNOWU NOWE COŚ
UsuńCześć! Ponownie! Wpadłam powiadomić cię o moim nowym blogu (to nie jest zabawne..) i przeprosić, że ciągle zaczynam coś nowego i zawracam ci tym dupę. Ale.... sama wiesz, bo też piszesz, że bez czytelników to nie to samo. Z resztą, pod notką jest wyjaśnienie. http://keep-bleeding.blogspot.com/ Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam na drugi rozdział opowiadania: http://sunsethollywood.blogspot.com
OdpowiedzUsuńpostram sie nadrobic u cb zalrgłosci w najblizszym czasie!
OdpowiedzUsuńprzeniosłam się z onetu na http://diewithdark.blogspot.com/ :) (dawnije darkened-room)
NN na right-next-door-to-hell.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie :)
OdpowiedzUsuńNowa notka na right-next-door-to-hell.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńSIEMA! Mam zaszczyt (dobra, tak naprawdę to chujowa rola, ale kit) zaprosić Cię do przeczytania mojego pierwszego dzieła, w którym NIE występują Gunsi i NIE występują Red Hoci i NIE występuje ktokolwiek kogo ktokolwiek zna. Ważny krok dla mnie, jaki jest efekt, przekonajcie się sami.
OdpowiedzUsuńDoradzam zaopatrzenie w miskę do zwymiotowania, na wszelki wypadek.
Tak, że ZAPRASZAM! :*
plagiat plagiat! Moze i juz nie pisze nic swojego, ale (po czasie) czytam blogi innych. Opowiesz naprawde bardzo mi sie spodobala, jest niebanalna...ale zeby kopiowac czyjs watek, w dodatku nawet nie zmieniac niektorych zdan i dialogow? Szanujmy sie nawzajem, a jesli nie umiesz czegos sama wymyslec to po prostu nie pisz.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, ewa z rocketqueen69.blox.pl