Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 5 czerwca 2012

ESTRANGED - LOS ANGELES cz.2



Chłopak trzymał jej rękę i nie miał zamiaru rozluźnić uścisku do samych drzwi domu dziewczyny. LA o później porze, wcale nie jest miłe. Szczególnie te ciemne przedmieścia, pełno zaułków, uliczek… zresztą centrum też do bezpiecznych nie należało. Rzecz w tym, że nie mógł zostawić blondynki samej. Wolał towarzyszyć jej i w razie potrzeby obić kilka nieprzyjemnych gęb. Najchętniej byłby przy niej 24 godziny na dobę, ale to ona wprowadzała między nimi jakiś dystans, barierę, której nie mógł przekroczyć. Dziwne było to, że w ogóle zgodziła się z nim spotkać, szkoda tylko, że musiał tak długo czekać. To dziwne, że przywiązał się do niej tak szybko i mocno… Sam zastanawiał się często dlaczego tak się stało. Coraz częściej nasuwała mu się myśl, że to ona jedyna, przypominała mu o dzieciństwie. Za każdym razem, gdy patrzył przez dłuższą chwilę w jej oczy widział znowu tą małą, słodką dziewczynkę, która była jego pierwszą miłością, jeśli takie zjawisko można zaobserwować w pierwszej klasie podstawówki. Uśmiech sam cisnął się na usta. Chyba chłopak się postarzał, skoro z coraz większym rozczuleniem wspominał tamte lata.

Amy ścisnęła jego dłoń mocniej, gdy zbliżyli się do miejsca gdzie mieszkała. Stanęła na palcach i omiotła jego policzek ciepłym oddechem. Szybko odkręcił głowę i w ostatniej chwili musnął jej usta swoimi, starał się pogłębić pocałunek ale szybko odsunęła się od niego z uśmiechem.

-Może wejdziesz na piwo? Rodziców chyba nie ma… - kiwnęła na niego zachęcająco palcem jednocześnie kierując się ku bramie. Spoglądała czy idzie za nią. Szedł z zadowoloną i pewną siebie miną. Była wręcz pewna, że gdy nie patrzy lustruje jej kształtne pośladki w jeansowych spodenkach. Nie mogła pozbyć się uśmiechu chociaż naprawdę chciała przyjąć poważną minę. Pchnęła drzwi i weszła do domu. Głośno zawołała mamę by upewnić się, że są sami. Z pewnością rodzice nie byliby zadowoleni widząc w swoim mieszkaniu takiego gościa…

-Idź na górę, ja zaraz przyjdę. – do głowy przyszedł jej niecny plan. Właśnie poczuła, że chyba zbytnio zbliżyła się do chłopaka, a zapraszając go do domu czy oby nie dała mu jakiegoś znaku? Nie chciała by doszło do jakiegoś zbliżenia, na pewno nie teraz. Wyciągnęła z szafki dwa piwa i pomaszerowała na górę. Slash trafił do jej pokoju, stał na środku i zauroczony przyglądał się rysunkom i zdjęciom porozklejanym na ścianach.

-Zajebiste, masz talent. – wskazał na jeden z największych obrazów przedstawiający dość fantastycznego ptaka na ciemnym tle. Nie lubiła opowiadać o swoich pracach,  były zbyt intymne by każdy mógł poznać źródło ich powstania.

Stanęła obok i udawała, że słyszy z dołu jakieś szmery by tylko wykręcić się od opowieści o swoich rysunkach. Brunet zauważył jej zachowanie, ale nie słyszał żadnych niepokojących dźwięków.

-O Boże, ktoś wszedł! To rodzice, szybko do szafy! – krzyknęła rzucając puszki z alkoholem na łóżko i otwierając mu drzwi do kryjówki.

-Dobra zrozumiałem, ale przecież nie jestem żadnym twoim kochankiem żebyś musiała mnie ukrywać. – próbował się bronić, ale udało jej się wepchnąć go do środka – No kurwa, co ty robisz!? -Skulił się ledwo co mieszcząc się między ubraniami a dziewczyna trzasnęła drzwiami. Zadowolona ze swojego dowcipu ułożyła się na łóżku opierając głowę o ścianę, była ciekawa ile potrwa cała maskarada.

5 minut.

10 minut.

20 minut i ani słowa.

-Heej, mogę wyjść? – usłyszała wręcz błagalne pytanie z wnętrza szafy. Po chwili zza drzwi wynurzyła się jeszcze bardziej niż zwykle zmierzwiona fryzura mulata.

-Co ty tam tak długo robiłeś? – zapytała z szelmowskim uśmiechem zakładając dłonie na biodra i wstając z łóżka.

-No patrzcie jaka mądrala! – krzyknął zbliżając się do dziewczyny niebezpiecznie blisko. W jednej sekundzie objął ją w pół i przerzucił przez ramię. Krzyczała i śmiała się na zmianę gdy biegał po pokoju podrzucając ją do góry.

-Przestań, musimy wypić piwo bo zaraz będzie za ciepłe! – na tę komendę przystanął i postawił blondynkę na podłodze. Kręciło jej się w głowie, ściany krążyły jej przed oczami. Zupełnie zatraciła poczucie równowagi co jeszcze bardziej rozśmieszało gitarzystę gdy szła po puszki.

Czas na rewanż - pomyślała potrząsając mocno jedną z nich za plecami. Podała mu ją udając wielce zmęczoną jego zabawami. Chłopak pewnym ruchem otworzył, po chwili zawartość wystrzeliła na jego włosy koszulkę i spodnie. Próbował pić cieknącą pianę, ale nawet dla niego nie było to łatwe. Odstawił puszkę i zerwał się z miejsca goniąc roześmianą Amy.

-Jesteś straszna! – krzyczał wnerwiony gdy przebiegał przez korytarz w pogoni za koleżanką. Dziewczyna uciekała w popłochu parskając śmiechem i ślizgając się na skarpetkach. Wpadła do sypialni rodziców z nadzieją, że zdąży zamknąć mu drzwi przed nosem jednak był szybki. Rzucił się na nią i oboje opadli na miękkie łóżko państwa Kinstonów.

Sytuacja była dla blondynki niezręczna. Włosy chłopaka łaskotały jej twarz. Odgarnął je i wpatrywał się w nią swoimi czekoladowymi oczyma. U żadnej innej osoby – ani u mężczyzny ani u kobiety – nie widziała takich oczu. Nie chodziło tylko o kolor choć też był niesamowity. Niby pospolity, zwyczajny, taki jak mają tysiące osób o brązowych tęczówkach, a jednocześnie zupełnie od nich różny. Intensywny, przejmujący i zagadkowy…

Przesunęła dłonią po jego szorstkim policzku lustrując wzrokiem jego pełne usta. Powoli zbliżały się by po chwili zetknąć się na kilka sekund. Spojrzał na nią, jakby czekał na pozwolenie na kolejnego całusa. Podniosła się delikatnie na łokciach i tym razem to ona zaczęła…

Nagle oboje usłyszeli głośnie trzaśniecie drzwi i oderwali się od siebie jak oparzeni. Usiedli na łóżku zupełnie nie wiedząc co robić. Na schodach słychać było kroki. Nie tak ciche i subtelne jak te matki lecz bardziej stanowcze i głośne tupnięcia. Amy zerwała się na równe nogi i ciągnąc za sobą Slasha wybiegła do swojego pokoju. Posadziła chłopaka przy biurku i podała mu stertę książek z uczelni.

-Cześć tato! – uśmiechnęła się uchylając drzwi. Mężczyzna jak zwykle przywitał się z nią z niezadowolonym wyrazem twarzy i komentarzami na temat jej wczesnego powrotu do domu.

-Co tak wcześnie? Ty w ogóle chodzisz na te zajęcia?! – krzyczał rzucając teczkę w swoim gabinecie. Przytaknęła grzecznie oznajmiając, że jest u niej kolega i piszą pracę na jeden z wykładów. O dziwo nie zainteresował się chłopakiem, usiadł w swoim fotelu i zajął się gazetą.

Znowu znalazł się u siebie zupełnie nie wiedząc co robić. Przecież Saul nie będzie siedział tu i udawał że się uczą, to raczej nie było w jego stylu.

-Wypad, zobaczymy się jutro. – pokazała mu drzwi a on ze zdziwioną miną wstał z krzesła, ale wcale nie miał zamiaru wychodzić. Miał nadzieję, że skoro dziewczyna spławiła ojca chociaż na jakiś czas mają chwile na dalsze pieszczoty. Objął ją w tali i zakołysał nią delikatnie próbując po raz kolejny pocałować. – Wyjdź i nie pozwalaj sobie na za wiele. – wysyczała odwracając głowę. Pokornie oddalił się zawiedziony.

***

Dziewczyna siedziała nad kodeksem prawnym. Na sam początek spora praca do napisania i wkucie kilku regułek… może w ten sposób chcą odsiać sporą grupę studentów i zostawić tych najlepszych. Nie miała już siły, zegar wskazywał grubo po 24. Zamknęła grubą książkę, ale coś mówiło jej, ze powinna jeszcze trochę się  przyłożyć. W końcu miała być prymuską. Przewróciła kilka kartek i zagłębiła się w prawnicze zawiłości. Nie mogła się skupić, jej myśli krążyły wokół zupełnie innych spraw. Hudson. Nie widziała go od tygodnia, kiedy to kazała mu wyjść z jej mieszkania... Skąd mogła wiedzieć, że posłucha, przecież on zawsze robił wszystko na przekór. A może jeszcze go nie znała, może spotykał się z nią bez większych powodów…

Była zła na siebie. Jak mogła tak bardzo go polubić i tak mocno odczuwać jego brak? Może nie miała zbyt wielu znajomych, ale zawsze wydawali jej się naprawdę ważni – za nimi nie tęskniła. Ten łobuz to co innego…

Nawet nie zauważyła jak usnęła nad grubym pismem.

***

Klub jak zwykle pęka w szwach. Przy stoliku w rogu Sali kłębi się tłum ludzi. Ktoś odchodzi, a zaraz po nim przybiega  kolejna grupka. Wszyscy wiedzą o co chodzi, nikt nie zwraca większej uwagi na to, jaki handel prowadzi się w ciemnym kącie klubu. Klientów przybywa, widocznie szatyn cieszy się niezłą renomą. Jedyne co irytuje dziewczynę to to, że chłopcy wcale się w tym nie kryją. Część paczuszek leży na stoliku. „Heroinowy król” szczerzy ząbki i zaciera ręce… interes idzie coraz lepiej. Amy siedzi na kolanach mulata po przeciwnej stronie stołu i śledzi poczynania dealera. Wydawał jej się najbardziej stonowany z całej tej paczki, a teraz nie wiedziała co ma o tym myśleć.

-Saul? – krzyknęła chłopakowi do ucha by przebić się przez rozgwar. – Czy to wszystko… nie jest trochę za bardzo na widoku?

Nie mogła oprzeć się wrażeniu, że są obserwowani. Wolałaby nie wpaść w tarapaty, a nawet nie chodziło o nią. Jeszcze nigdy nie była karana, a z tego co słyszała, oni mieli konflikty z prawem nie raz. Mulat objął ją mocno w pasie i przycisnął do siebie mówiąc by niczego się nie obawiała. To nic nie dało. Rozglądała się nerwowo po Sali, aż natrafiła na wzrok barmana. Najwidoczniej, próbował jej coś pokazać. Strzelał oczyma wskazując drzwi. Podążyła za wskazówką i ścisnęła rękę Slasha mocniej. Spojrzał na nią zupełnie nie rozumiejąc o co chodzi, był na tyle pijany, że nie dostrzegał w tłumie dwóch tajniaków stojących przy drzwiach. Była pewna, że to nie zwykli ludzie, którzy przyszli się dobrze bawić. Stwierdziła to od razu po ich strojach – garnitury wśród masy powycieranych dżinsów i skór.

-Bierzcie to i do kibla! – dziewczyna wydarła się na znajomych wyrywając się z objęć mulata. Co innego mogła zrobić w takiej sytuacji. Faceci w czerni zniknęli z jej pola widzenia, a kompania ze stolika nie miała zamiaru nigdzie się ruszać. Dziewczyna zgarnia ostatnią działkę leżącą na stole i dwie kolejne luzem przewalające się na kanapie. Izzy patrzy na nią z niedowierzaniem. Po cholerę ona to robi, co tu się dzieje?

-Kurwa wstawać i do kibla! Wolność wam nie miła? – Chyba powoli dociera do wszystkich, że cała panika nie jest wywołana od tak. Potencjalni klienci znikają w tłumie. Duff wstaje od stolika pierwszy, za nim reszta. Podążają za blondynką, która już zbliża się do drzwi toalety.

Okropny smród. Amy podbiegła do kibla i otwierając deskę jak najszybciej wysypuje heroinę. Spuszcza wodę i wychodzi na zewnątrz. Cztery pary oczu wiercą jej dziurę w brzuchu.

-A gdzie Steven? – blondynka nie czuła żadnych wyrzutów sumienia, uratowała im w końcu dupę. Nikt nie odpowiada na pytanie, nadal patrzą na nią jak na wariatkę.

-Coś ty kurwa zrobiła? – oburzony szatyn występuje przed szereg i niemalże rzuca się na nią z pięściami.

-Stary, ona ma chyba racje… - nieśmiało ciągnie Duff i łapie kolegę za ramię.

-Oczywiście, że mam! Jak macie coś jeszcze to dajcie mi to teraz! – blondynce puszczają nerwy. Czy nikt nie może pojąć zagrożenia, z jakiego właśnie stara się ich wyciągnąć.

-To też się liczy? – mulat macha dziewczynie przed oczyma butelką z tanim winem. Ledwo trzyma się na nogach, chyba wszystkich nurtuje to, w jaki sposób w ogóle dowlókł się z kanapy to łazienki. Izzy nie daje za wygraną.

-Właśnie o to kurwa chodzi, że nie mam już nic! Ja pierdole… - syczy i uderza kilka razy głową o ścianę.

-Jak jesteście czyści to chodźcie. – blondyna złapała Slasha za rękę i dumna ze swojego czynu planuje powrót do stolika. Nic z tego. Do toalety wpada dwóch podejrzanych typów. Natychmiast obezwładniają parę i przyciskając do ściany zaczynając dokładne przeszukanie. Dumna dziewczyna uśmiecha się do mężczyzny przyciskającego ręce do jej ciała.

-Z czego się tak cieszysz maleńka? – puszcza dziewczynę i zajmuje się kolejnym podejrzanym – Izzym.

-Wie pan, miły wieczór mamy…

-Chyba zakończymy go nieco mniej sympatycznym akcentem. – drugi z tajniaków odzywa się z drugie końca toalety wyjmując z kieszeni rudzielca srebrne zawiniątko.

***

-Wyprowadzam się! – rzuciła w ojca gazetą i ruszyła do wyjścia. Miała dość ciągłego oskarżania o bzdury z którymi nie miała nic wspólnego. Szczególnie, że jego złość powoli narastała do tego stopnia, że był w stanie uderzyć dziewczynę. Teraz również nie pozostał dłużny. Złapał za stojący na stoliku  wazon i cisnął w miejsce gdzie przed chwilą stała.

-Pięknie traktujesz rodzinę! Nie ma co! – krzyknęła jeszcze wychodząc z domu. Może i na zewnątrz wydawała się pewna tego co robi, ale w środku była roztrzęsiona całym zajściem. Gdy tylko odeszła kawałek od domu wybuchła płaczem. Jak teraz skontaktuje się z matką, jak wróci po swoje rzeczy? A po pierwsze, gdzie się podzieje? Jedyną osobą do której mogła pójść był Saul…

Po pół godziny szybkiego marszu znalazła się pod mieszkaniem chłopaków. Zapukała grzecznie ze zniecierpliwieniem czekając aż ktoś otworzy i spoglądając na grupkę punków zmierzających w jej stronę. Kiedyś nie wyobrażała sobie mieszkania w takiej dzielnicy, teraz nie miała innego wyjścia. Do domu nie wróci, była tego pewna, chodz z każdą chwilą męczyły ją coraz większe wyrzuty sumienia. Jak mogła zostawić matkę samą z tym despotycznym frajerem.

Drzwi otworzyły się z wyciem nienaoliwionych zawiasów a za nimi ukazała się zbawienna postać Duffa. Dziewczyna wparowała do środka zerkając jeszcze na grupkę niezbyt miło wyglądających mężczyzn i od razu opadła na podartej kanapie.

Blondyn lustrował dokładnie jej postać. Nie bywała tu często, a jeśli nawet to przychodziła ze Slashem na chwilę i zaraz wychodziła. Raczej stała patrząc z odrazą na ich mieszkanie, a tym razem odważyła się usiąść?

-Ćpałaś? – musiał wysunąć swoją pierwszą tezę, która mogłaby usprawiedliwić jej dziwne zachowanie. Zmierzyła go zmieszanym wzrokiem zaprzeczając. Nagle zaszkliły jej się oczy, co u blondyna wzbudziło tylko strach.

-Duff, wiem, że się za dobrze nie znamy, ale mam kłopoty… - jęknęła unikając jego wzroku. – Mogę u was trochę pomieszkać?

Słysząc pytanie chłopak mało co nie padł na zawał. Dziewczyna, która podobno oprócz rodziny ma wyjebisty dom i studia chce z nimi mieszkać? Otworzył usta ze zdziwienia i opadł na krzesło nadal nie wiedząc o co chodzi, może to jakiś głupi żart…

33 komentarze:

  1. jak się cieszę, że przeniosłaś bloga :) komfortowe komentowanie..*.* no, skubana(Amy) ma dobrą intuicje, a Axl zapuszkowany? kurczę, strasznie mnie rozczulają sceny z Saulem i Amy :), choć muszę przyznać, że jak to czytam i wyobrażam, to jestem zazdrosna( tak, wiem to strasznie głupie :P) i chciałabym być na jej miejscu..:) ehh..mieszkanie z naszymi rockmanami, no to Amy na pewno będzie miała wesoło, no i trza się przyzwyczaić do tego syfu :D. Aha, i jeszcze co do mnie, to w sumie teraz czasu niestety nie miałam, muszę oceny poprawiać ;/. więc tak do następnego tygodnia raczej nic nie wstawię, może za dwa? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. no i co do sikającego Slasha w łóżku, to nie chce w to wierzyć :P.to nie może być prawdą! ;D, ale pewnie coś w tym jest, bo chyba w swojej autobiografii też coś o tym pisał :), i wgl. fajnie było zobaczyć Rose'a opowiadającego o Slashu, nie o raku czy szmacie czy coś podobnego :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ha! Nie dość, że przepraszałam to jeszcze Caps Lockiem xD
    Naprawdę lubisz mój styl? o.O Jakie to wzruszające :)
    A co do rozdziału, to... Hhahahahaha! Slash przy książkach! Nie wyobrażam sobie tej sceny, a nawet jeśli mi się uda to zaraz dostaję ataku śmiechoduszu. Przecież nawet gdyby ten ojciec Amy był bezmózgim baranem to by się na to nie nabrał :D
    Poza tym... Axl siedzi w kiciu? Ale... Ale to kto teraz będzie demolował wszystko, co da się zdemolować? Buuu!

    Blogspot - kolejna zmądrzała :D Wreszcie mogę komentować!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tak poza tym, to jest nowy rozdział u mnie :)
      http://przemyslenia-slasha.blogspot.com

      Usuń
  4. Świetny rozdział, jak zwykle :) Mózg trochę rozjebany, ja akurat sobie wyobrażam Slasha przy książkach bez problemu, ale wybucham tak panicznym śmiechem, że szok normalnie! Axl do tego zamknięty, nie będzie nikogo kto by gonił resztę z piłą mechaniczną ani nic... ;c
    Blogspot - i życie staje się piękniejsze.
    Tylko muszę przyznać, że tak jak się spodziewałam, sporo osób ostatnio nie ogarnia. Wstawiłam kolejną parę rozdziałów, a tu chuj. No trudno, mi jest lepiej, kto chce czytać będzie czytał :)
    Pozdrawiam i w ogóle i w ogóle!

    OdpowiedzUsuń
  5. Johnowi trzeba wybaczyć, w końcu jest trochę nie ogarnięty i nie umie pisać i w ogóle. Za to jakby mu dać gitarę do ręki... Orgazm.
    Dobrze, że ją sobie wyobrażasz! Ja zawsze jak czytam jakieś opowiadanie (no prawie zawsze) to mam już przed oczami bohaterkę. A potem nagle ktoś pisze, że ma inne włosy albo co. A moje życie traci sens.
    Anthony, kurwa, kto do niego pasuje? Bo szczerze, spośród realnych kobiet nikt. No może ja ;P On jest jakiś taki dziwny. Ale uroczy.

    OdpowiedzUsuń
  6. Widzę że wszyscy pouciekali na blogspot xD Cóż, ja nadal zapraszam na right-next-door-to-hell.blog.onet.pl na 1 rozdział nowego opowiadania.

    OdpowiedzUsuń
  7. Hm, co się stało, że wszyscy przenoszą się na blogspot? Napisałam tak sobie, bo mi się nudzi i dawno nie miałam od ciebie znaku życia. A mnie wzięło na sentymenty i jak zobaczyłam, że dodałaś komentarz na blogspota to mi się jakoś ryj ucieszył. Hm, prosiłaś, żebym cie o czymś tam informowała, a w sumie teraz już nie mam o czym bo nic nie pisze! To dziwne, bo kiedyś spędzałam całe dnie i w sumie mi tego brakuje ;) Ale w mojej głowie już jest nowy pomysł i mam napisane jakieś trzy strony w wordzie, może zrobię z tego nowy rozdział, coś tam jeszcze dopiszę i jeszcze dzisiaj dodam i cię poinformuję. A teraz ty mi wyjaśnij co i jak z Estranged, tym twoim, bo nie mam pojęcia. Ile rozdziałów dodałaś, kiedy przeniosłaś się na blogspota? Bo wydaje mi się, że dwójeczki nie czytałam, ale to zaraz nadrobię. No, to by było na tyle... :)

    OdpowiedzUsuń
  8. No, mówiłam, że coś napiszę :D tyle, że dopiero dzisiaj. Więc, proszę, oto link: http://i-cant-quit-you.blogspot.com/
    Wiem, wiem, tragedia. Wyszłam z wprawy i jestem wyprana z pomysłów. Z resztą, z moimi pomysłami nigdy nie było dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  9. Zapraszam do siebie na kolejne części Cry Me A Future i It's Only Rock N'Roll. Przyznam, że jestem z nich nawet zadowolona, pomijając fakt, że to taka jakby 'wersja okrojona'. Coś jak Władca Pierścieni, jak się kupi normalne wydanie bez wycinania scen i skracania do kin to masz 12 godzin zajebistości.
    No.
    Poza tym to zapraszam też do polubienia fanpagea, na formspringa (linki na blogu), oglądania kącika poleceń i tak dalej, i tak dalej...
    Pozdrowionka i w ogóle! :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Nowy rozdział na www.out-of-the-game.blogspot.com . Zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
  11. Właśnie przeczytałam wszystkie rozdziały od początku.
    To niesamowite, że Amy i Slash spotkali się po latach i to na zupełnie innym kontynencie. Ten świat jest naprawdę mały, nie do wiary!
    Kto się czubi, ten się lubi. To jednak prawda, bo widzę, że szybko się polubili, zaakceptowali może bardziej pasuje.
    Ortodoksyjny ojciec - nie ma co. Sama prysnęłabym z takiego domu. Dobrze, że dziewczyna ma się gdzie podziać, bo nie sądzę, aby taki Duff wywalił ją na ulicę. Co to to nie. Zepsuty jest może i do szpiku kości, ale serce to jednak posiada i śmiem twierdzić, że kochające serce, pełne dobroci.
    Obławy w clubach to dość częsta przypadłość. Tak już jest, bierzesz amfetaminę, dropsy, które nie robią Ci z mózgu sieczki takiej jak alkohol i jeszcze płacisz za to cenę wolności. Prochy nielegalne, choć mniej groźne, alkohol legalny, chociaż ludzie się po nim zabijają. Nigdy nie zrozumiem świata.

    Wracam. http://rocklikesuicide.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie wiem czy ten list cokolwiek by zmienił. Do Lafayette doszedł po tym, jak Amy się wyprowadziła, więc i tak byłoby po fakcie.
    Mnie też lekarze i prawnicy tacy się wydawali, ale ostatnio poznałam świetnego lekarza i jest tego wielkim zaprzeczeniem.

    Nie zmuszasz, ale wolałam wszystko od początku przeczytać, żeby wiedzieć w czym rzecz :) I tak, zanim napisałam poprzednie komentarze, wiedziałam już, co w trawie piszczy ;)
    Cóż, piszę o tym jak jest z autopsji. Ale to widać gołym okiem. Takie LSD, nie prowadzi do uzależnienia ani psychicznego, ani fizycznego, daje ludziom szczęście, mogą popatrzeć na świat z innej perspektywy, ale co z tego? Przecież nielegalne, a za posiadanie zamykają. Alkohol i fajki powodują ciężkie choroby i co? Możesz pić i palić, ile wlezie, zabijając siebie i bliskich. Kogo to dziś obchodzi?

    OdpowiedzUsuń
  13. hahaha, Slash przy książkach. nie umiem sobie tego wyobrazić, ale to jest pewnie zabawny widok :D
    Axl w więzieniu.. o nie! ale to chyba dla niego nie nowość xd i tak na koniec wyznam ,że lubię Twój styl pisania :) i przy okazji zapraszam do siebie :) (bad-verse.blogspot.com)

    OdpowiedzUsuń
  14. Zapraszam na nowy http://out-of-the-game.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Hmmm... no to Amy przekonała się co do Slasha i w sumie z tego, co mi tu zrozumiałam, to w sumie już ze sobą są? Tak, nie ma to jak urok osobisty Hudsona, hahah... jednak nie jest to za łatwe życie. Narkotyki, tajniacy i tak dalej, ale chociaż jest ciekawie. No i Amy musiała wyprowadzić się z domu, a raczej sama z niego uciekła. W sumie, to się jej nawet nie dziwię, bo kto by wytrzymał z takim ojcem?

    OdpowiedzUsuń
  16. Zapraszam na kolejne, megapsychiczne części opowiadań. Nie żeby coś, ale mam już chyba ciekły azot zamiast mózgu, więc spoko są te rozdziały, nie ma co :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Chciałabym serdecznie zaprosić na moje drugie opowiadanie o Guns N' Roses (okay, nie całkiem o Gunsach). Miałam opublikować je w dalekiej przyszłości, ale nie wytrzymałam i zrobiłam to już dziś. Na pewno nie będzie ono tak długie jak RockLikeSuicide (dawne Goddamn).
    Zapraszam więc na pierwszy rozdział "Morderca w Rainbow" - http://sunsethollywood.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  18. Haha, tak myślałam, że każdy będzie liczył na jakiś kryminalny wątek, a tu lipa :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Serdecznie zapraszam na dwudziesty trzeci rozdział opowiadania http://rocklikesuicide.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  20. http://zwierzenia-sunset-strip.blogspot.com/ Witam, zapraszam na nowy rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  21. NN na right-next-door-to-hell.blog.onet.pl :)

    OdpowiedzUsuń
  22. No siema! Kończę taką jedną imprezę, It's Only Rock N'Roll. Zapraszam :)
    http://​please-tomorrow.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  23. Cześć! Ponownie! Wpadłam powiadomić cię o moim nowym blogu (to nie jest zabawne..) i przeprosić, że ciągle zaczynam coś nowego i zawracam ci tym dupę. Ale.... sama wiesz, bo też piszesz, że bez czytelników to nie to samo. Z resztą, pod notką jest wyjaśnienie. http://keep-bleeding.blogspot.com/ Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  24. Serdecznie zapraszam na drugi rozdział opowiadania: http://sunsethollywood.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  25. postram sie nadrobic u cb zalrgłosci w najblizszym czasie!
    przeniosłam się z onetu na http://diewithdark.blogspot.com/ :) (dawnije darkened-room)

    OdpowiedzUsuń
  26. NN na right-next-door-to-hell.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  27. Nowa notka na right-next-door-to-hell.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  28. SIEMA! Mam zaszczyt (dobra, tak naprawdę to chujowa rola, ale kit) zaprosić Cię do przeczytania mojego pierwszego dzieła, w którym NIE występują Gunsi i NIE występują Red Hoci i NIE występuje ktokolwiek kogo ktokolwiek zna. Ważny krok dla mnie, jaki jest efekt, przekonajcie się sami.
    Doradzam zaopatrzenie w miskę do zwymiotowania, na wszelki wypadek.
    Tak, że ZAPRASZAM! :*

    OdpowiedzUsuń
  29. plagiat plagiat! Moze i juz nie pisze nic swojego, ale (po czasie) czytam blogi innych. Opowiesz naprawde bardzo mi sie spodobala, jest niebanalna...ale zeby kopiowac czyjs watek, w dodatku nawet nie zmieniac niektorych zdan i dialogow? Szanujmy sie nawzajem, a jesli nie umiesz czegos sama wymyslec to po prostu nie pisz.

    Pozdrawiam, ewa z rocketqueen69.blox.pl

    OdpowiedzUsuń